31 maj 2013

Otyłość i nadwaga – porażki w odchudzaniu

Otyłość i nadwaga – porażki w odchudzaniu 

Otyłość jest chorobą cywilizacyjną, jednym z największych utrapień zdrowotnych współczesnych społeczeństw. Amerykańscy uczeni podają, że ponad 60 proc. społeczeństwa USA to ludzie otyli bądź mający nadwagę, problem ten dotyka coraz częściej młodzieży i dzieci, a jego błyskawiczny rozwój może w efekcie rozłożyć na łopatki nawet potężną amerykańską gospodarkę.

Choć w Polsce sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, w rankingach nadwagi z każdym rokiem Polacy zajmują coraz wyższą pozycję. Z najnowszych badań przedstawionych przez Instytut Żywności i Żywienia wynika, ze nadwagę ma obecnie 45 proc. polskich mężczyzn i 30 proc. kobiet, natomiast problemem otyłości dotkniętych jest 17 proc. mężczyzn i 15 proc. kobiet.
Nadwaga i otyłość wiążą się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Według „Journal of the American Medical Association” około 160 tysięcy przedwczesnych zgonów rocznie w Stanach Zjednoczonych jest efektem otyłości. Niesie ona ze sobą zwiększone ryzyko wielu chorób, w tym cukrzycy typu II, niewydolności krążenia, choroby niedokrwiennej serca, zakrzepicy żył, nadciśnienia, zawału serca, miażdżycy, nowotworów przełyku, jelit, odbytu, wątroby, okrężnicy, piersi i prostaty. Cierpiące z powodu otyłości kobiety są narażone na kłopoty z zajściem w ciążę czy prawidłowym przebiegiem miesiączek. Dochodzą do tego problemy psychiczne, gdyż otyli mają bardzo często problemy z samoakceptacją, w związku z czym łatwiej popadają w nerwice i depresje.

Od pewnego czasu możemy obserwować pewną paradoksalną sytuację: o ryzyku związanym z otyłością coraz więcej się mówi, lekarze i dietetycy bez przerwy nawołują w mediach do zdrowego trybu odżywiania i zwiększenia aktywności fizycznej, a tymczasem odsetek otyłych we współczesnych społeczeństwach regularnie rośnie. Czy ludzie nie słuchają zaleceń ekspertów od zdrowia, czy też po prostu zalecenia te tak trudno wcielać w życie? Dlaczego bez przerwy słyszymy, że kolejna nasza krewna czy znajoma zaczęła stosować nową cudowną dietę, a z roku na rok przybywa kobiet otyłych i z nadwagą?

Skąd te porażki w odchudzaniu?

Naukowcy szukający odpowiedzi na te pytania wskazują ostatnio, że odpowiedzialny za ten paradoks jest… ludzki mózg.

Ktoś mógłby zapytać: jak to? Czyż to nie mózg powinien skłaniać nas do wyboru racjonalnych zachowań - przestrzegania właściwej diety, powstrzymywania się od spożywania nadmiernej ilości tłuszczów i cukrów, wykonywania ćwiczeń fizycznych?

Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. Nasz mózg nie powstał w środowisku, w którym żyjemy obecnie, czyli we współczesnej cywilizacji dobrobytu i nadprodukcji żywności, bombardującej nas nieustannie za pomocą reklam zachętami do spróbowania coraz to nowych smakołyków. Organ ten kształtował się przez setki tysięcy lat w warunkach niedoborów pokarmowych, nakazując przedstawicielom naszego gatunku korzystać z każdej okazji do zjedzenia wysokokalorycznego posiłku, tak by zmagazynować energię na cięższe czasy – w postaci tkanki tłuszczowej.


Dlatego tak trudno nam się oprzeć, gdy wiemy, że w szafce leży paczka chipsów albo w zamrażalniku pojemnik z lodami. Oczywiście możemy zacisnąć zęby i zastosować diety - poczynając od wysokotłuszczowych, jak dieta Atkinsa czy polska wariacja na ten temat znana pod nazwą diety Kwaśniewskiego, poprzez diety 1000 czy 1500 kalorii czy dietę Dukana, diety oparte na gotowych produktach, aż po diety frutariańskie, wegańskie i wegetariańskie. Każdy z nas wie jednak dobrze, że zaczynając stosowanie diety, myśli już o tej cudownej chwili, gdy waga spadnie do pożądanego poziomu i gdy będzie mógł powrócić do ulubionych smakołyków.

Efekt? American Psychological Association przeprowadziło 31 badań różnych diet, stwierdzając, że dwie trzecie osób rozpoczynających dietę po upływie dwóch lat waży więcej niż na starcie.


Dlaczego osoby otyłe, mające przecież wystarczający zapas energii w postaci tkanki tłuszczowej, nadal jedzą bez opamiętania? Naukowcy coraz częściej wskazują, że jedzenie jest dla naszego mózgu niczym narkotyk, a mechanizmy przejadania się wykazują pod względem biochemicznym podobieństwa do narkomanii (http://www.brainfacts.org/Across-the-Lifespan/Diet-and-Exercise/Articles/2012/Food-for-Thought-Obesity-and-Addiction).

Jak powiedziała Dr. Nora Volkow, szefowa amerykańskiego Narodowego Instytutu Uzależnień (National Institute on Drug Abuse), mniej niż 20 proc. osób mających kontakt z narkotykami typu crack czy heroina utraciło kontrolę nad ich zażywaniem, a tymczasem kontrolę nad jedzeniem utraciło aż 34 procent osób (dorosłych, powyżej 20 roku życia).

Należy przy tym zaznaczyć, że substancji psychoaktywnych możemy w ogóle unikać i nie mieć z nimi żadnego kontaktu, podczas gdy 100 proc. społeczeństwa siłą rzeczy będzie miało na co dzień kontakt z pożywieniem.


Co więcej, odczucie głodu może być wzmacniane przez stres i taki głód bywa już zupełnie nie do opanowania. Tzw. głód emocjonalny jest wywoływany przez podświadomość. Pojawia się nie tylko w momencie gdy jesteśmy zdenerwowani, ale także w chwili kiedy doskwiera nam samotność, rozżalenie, zmęczenie. Jedzenie stanowi dla nas wtedy swoistą rekompensatę za przykre emocje, które odczuwamy.
Czytaj więcej: http://www.asnax.pl/jedzenie_pod_wplywem_stresu_jedna_z_przyczyn_objadania_sie_o_podlozu_psychologicznym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz